piątek, 31 lipca 2009

Nadwiślańska wycieczka - Janowiec i Kazimierz Dolny

Korzystając z pięknego lipcowego dnia razem z naszymi dobrymi znajomymi odwiedziliśmy Janowiec i Kazimierz Dolny nad Wisłą.

Janowiec

Wieś w województwie lubelskim, w powiecie puławskim, w gminie Janowiec. Położenie Janowca jest trochę kłopotliwe gdyż nie leży on przy żadnej oznakowanej drodze i jakość dróg do niego prowadzących pozostawia wiele do życzenia.
Ale jak już kłopoty z dziurawymi drogami przetrwamy i trafimy do Janowca do dalej już z górki, tzn pod górkę należy wjechać żeby dostać się do zamku, bo jest on malowniczo położony na skarpie. To ułatwia jego odnalezienie. Przed zamkiem mieści się parking płatny (5 zł), jeżeli chcemy trochę zaoszczędzić to można znaleźć miejsce w okolicy rynku za darmo, a potem trochę po gimnastykować nóżki i wejść na wzgórze. Bilety wstępu w cenie 10 zł (normalny) i 8 zł (ulgowy), na początku wydaje się to być sporą kwotą, ale w parku przed zamkiem czeka nas niespodzianka w cenie biletu mamy do zwiedzenia jeszcze dwór i spichlerz.
Ale zacznijmy od zamku. Zamek wygląda trochę inaczej niż większość zamków, bo budynek bramny jest pomalowany w biało i ciemnoczerwone pasy, na elewacji można też zauważyć namalowane postacie.
Budowę zamku w Janowcu rozpoczął w I poł. XVI w. Mikołaj Firlej herbu Lewart, hetman wielki koronny i kasztelan krakowski. W późniejszych okresach zamek był wielokrotnie przebudowywany. Od kilku lat na zamku prowadzone są prace rekonstrukcyjne.


W odnowionym skrzydle północnym znajduje się małe muzeum historii zamku oraz wystawa porcelany holenderskiej. Można również zwiedzić skrzydło wschodnie (na kilku kondygnacjach, na jednej z nich nawet znajdziemy szalet) i dziedziniec, pozostałe części są zamknięte.






Szalet zamkowy

Po opuszczeniu zamku udajemy się ścieżką w kierunku dworu ziemiańskiego Wierzbickich z XVIII w. przeniesiony ze wsi Moniaki.




Kolejnym miejscem do zwiedzenia jest drewniany spichlerz z przełomu XVIII i XIX w. przeniesiony z Podlodowa, w którym przygotowano wystawę etnograficzną.



Kazimierz Dolny 

Z Janowca do Kazimierza można przedostać się promem.
W Kazimierzu chyba już ciężko znaleźć miejsce w którym można zaparkować za darmo, nam się jakoś udało, choć kawałek do centrum mieliśmy.
W Kazimierzu zaczęliśmy od wspinaczki na Górę Trzech Krzyży. Chyba każdy zna to miejsce.
W 1708 r. postawiono tu trzy drewniane krzyże upamiętniające ofiary zarazy cholery. Góra jest świetnym punktem widokowym na Kazimierz i Wisłę. Za wstęp trzeba uiścić opłatę - 1 zł.


Z Góry Trzech Krzyży prowadzi ścieżka na zamek. Zamek został wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego w połowie XIV w. Zamek był wielokrotnie przekształcany. Po zniszczeniu przez Szwedów zaczął popadać w ruinę. Obecnie mury są zabezpieczone i udostępnione zwiedzającym.


W odległości ok. 200 m od ruin zamku znajduje się baszta, pełniąca prawdopodobnie funkcje strażnicy. Z baszty rozciąga się wspaniały widok na zamek i Wisłę.




Bilet wstępu na zamek i basztę kosztuje 3 zł.
Przy Kazimierzowskim rynku spotkać możemy sporo zabawnych figurek np.


Znajdziemy też :


Piesek ten mieści się przy Kebabie pod psem, oferują oni smaczny kebab z surówkami i sosami do woli w rozsądnej cenie.
Oczywiście na rynku nie mogło braknąć studni:


Z takim oto "zabytkowym" kranikiem:


Rynek otaczają śliczne kamienice

Kamienice Przybyłów przy Rynku

Ostatnio bardzo modne są Kazimierzowskie koguty.
Skąd się wzięły?
Oto moja wersja legendy mówiącej o pochodzeniu koguta:
Dawno temu w pieczarach pod Kazimierzem mieszkał diabeł, który nie wiedzieć czemu lubił czarne koguty i takiej właśnie daniny żądał od miejscowych gospodarzy. Po pewnym czasie liczba czarnych kogutów znacznie spadła, aż przyszedł dzień gdy został już tylko jeden czarny kogut. Mieszkańcy postanowili tego ostatniego "niedobitka" uwiecznić w jakiś sposób przed oddaniem diabłu. Oczywiście nie było posiadaczy "cyfrówek", którzy szybko uwiecznili by podobiznę koguta. Kogut więc powędrował do piekarza, który z ciasta ulepił ślicznego koguta z majestatycznym ogonem. Podobizna koguta przetrwała do dziś, co się jednak stało z pierwowzorem? Tego nikt nie wie-może został głównym składnikiem diablego rosołu a może gdzieś uciekł i resztę swych dni spędził przy miłej kokoszce?
Rozgłos kogutowi przyniosła piekarnia pana Cezarego Sarzyńskiego.


Pozdrowienia dla naszych towarzyszy podróży!!!

Sprawdź na mapie

2 komentarze :

  1. Faktycznie, ten kran w studni to obciach nad obciachy. Gdzie są, albo byli gospodarze miasta?

    OdpowiedzUsuń
  2. super koguciki//

    OdpowiedzUsuń